czwartek, 17 lipca 2014

ROZDZIAŁ IV: "Mój najszczęśliwszy dzień"

"Szczęściem jednego człowieka jest drugi człowiek.".- Jean-Paul Sartre  

Siedziałam w głębokim fotelu wyłożonym miękkim pufkiem . Z całą pewnością był to mój ulubiony mebel w domu. Mimo jego wieku i sfastygowanego obicia był tak wygodny, że aż chciało się w nim przesiadywać godzinami. To jedyna pozostałość po moim ojcu, wyprowadzając się z mieszkania powiedział dobitnie, że zabiera wszystko do czego przyłożył rękę, wszytko co przeniósł do tego mieszkania z domu swoich zmarłych rodziców, gdzie dorastał. Lecz tego starego fotela nie zabrał. Być może dlatego, że za dużo roboty  by z tym było. W końcu fotel był naprawdę duży i przy tym cholernie ciężki. Tak więc tym oto szczęśliwym trafem mogłam się cieszyć całą jego miękkością i wygodą. Uśmiechnęłam się pod nosem. Przesunęłam głowę w stronę okna. Padało. Cienkie, przeźroczyste krople spływały wolno po szybie, co chwila złączając się z kolejną i opadały szybko by rozchlapać się na parapecie. Rozłożyłam ręce i przeciągnęłam się. Przełożyłam głowę i ręce przez ramiona fotelu i spojrzałam na Emanuela wyłożonego na sofie. Leżał z jedną nogą zwisającą spoza sofy, a drugą trzymał wysoko na oparciu. Co chwila wymachiwał pilotem by zmienić kanał w telewizji. Co jak co, ale u mnie zawsze czuł się jak u siebie. 
Spojrzał na mnie i z przeciągłym ziewnięciem powiedział :
- Kurde. Cztery godziny. Cztery bite godziny zajął nam ten porąbany projekt z geografii! - wykrzyknął.
- No wiem. Ale możemy być z siebie dumni. Pięć stron A4 i 13 zdjęć. Jeśli pani Thorne nie da nam 6 to się powieszę.
- A ja z tobą Cec.
Właśnie w tym momencie do pokoju weszła moja mama z dwoma kubkami w rękach. Rozejrzała się po stoliku na którym piętrzyły się książki, kartki, przybory szkolne nie zostawiając ani odrobiny przestrzeni. Zsunęła papiery robiąc miejsce na kubki i postawiła je na stole.
- Zrobiłam wam kakao. - powiedziała ciepło.
- Właśnie skończyliśmy projekt pani Vinton- powiedział Eman wstając z sofy. Obejrzał się za siebie i zerknął na zegar ścienny. Było 10 po 20.- Muszę już wracać do domu, zrobiło się późno.
Podszedł do stolika złapał do ręki kubek i uniósł do ust. Przez chwile patrzyłam jak szybko pracuje jego przełyk, a gdy skończył odprowadziłam go do drzwi. Na pożegnanie życzył mi dobrej nocy i miłych snów,a następnie wyszedł. Wróciłam do pokoju i pozbierałam papiery na projekt do skoroszytu. Musnęłam mamę w policzek i życzyłam jej dobranoc. W pokoju spakowałam plecak i zmęczona poszłam spać. 
*                      *                     *
Wstałam wcześnie rano. Była godzina 7.00. Wydawało mi się, że zbudził mnie jakiś szelest. Z niepokojem rozejrzałam się po pokoju. Ogarnęło mnie złe przeczucie, że ktoś mnie obserwuje. Z lękiem wstałam z łóżka i wyszłam na korytarz. Postanowiłam zajrzeć do pokoju mamy by sprawdzić niepokojące dźwięki. Mama nadal spała, a więc to nie mogła być ona. Z przeczuciem, że to tylko moja wyobraźnia płata mi figle wróciłam do pokoju. Położyłam się spowrotem do łóżka. Nagle jakby ktoś pukał w moje okno. Serce podeszło mi do gardła. Wachając się podeszłam powoli o drzwi balkonu. Zastanawiałam się czy przypakiem ich nie otworzyć i nie wyjrzeć na zewnątrz. Szybko porzuciłam tę myśl. Natychmiast odwróciłam się plecami do balkonu, postanawiając zbudzić mamę. Lecz nagle znowu ten niepokojący PUK! Ciarki przeszły mi po plecach. Odwróciłam się i ujrzałam...... roześmianą twarz Emanuela! 
- Wariacie!!!! Co ty tutaj robisz ??? - krzyknęłam do niego.
On ze śmiechem opowiedział:
- Przyszedłem po Ciebie o szkoły. Postanowiłem zrobić Ci niespodziankę. To otworzysz mi drzwi czy mam sterczeć jak jakiś kołek.
- Już otwieram, nie gorączkuj się tak.
Szybko się trochę ogarnęłam i poszliśmy do kuchni na śniadanie. 
- Chcesz coś zjeść ? - zapytałam.
Opowiedział:
- Nie dzięki, już jadłem.
Zrobiłam sobie jajka na bekonie. Po zjedzeniu poinformowałam mamę, że wychodzę do szkoły. Emanuel wziął mnie pod rękę i wyszliśmy z mieszkania. Szybkim krokiem doszliśmy na stację metra. Ponieważ Emanuel nie jeździ ze mną metrem nie miał wykupionego biletu, więc poszłam razem z nim mu go kupić. Kasjerka wydała mu karteczkę i nagle na stację podjechało metro. W wagonie oparłam głowę o jego ramię, podałam mu jedną ze słuchawek i zaczęliśmy słuchać smutnych piosenek. Nie minęło kilka chwil, gdy byliśmy już na miejscu. Dzień w szkole dłużył się niemiłosiernie. Po kilku lekcjach wyszliśmy na przerwę na boisko, Emanuel cały czas gadał o naszym projekcie z geografii, za który otrzymaliśmy mocne 4+.
Nagle usłyszeliśmy za nami kroki. To był Zayn Malik cały w skowronkach :3 Podszedł do nas i odezwał się do Emanuela. 
- Czy mogę na chwilę porwać CeeCee ?
Eman spojrzał wymownie na mnie, potem przeniósł wzrok na Zayna i odburknął:
- No dobra, ale oddaj mi ją dzisiaj. 
Poszłam w ślad za Zaynem zostawiając Emanuela samego. Zayn przerwał tę kłopotliwą ciszę pierwszy. 
- Wiesz... nie wiem czy to odpowiednia chwila i miejsce, ale... no... nie miałabyś ochoty spotkać się ze mną w sobotę?
- No wiesz... chętnie. - powiedziałam, czując jak wnętrzności przewracają mi się w środku. Nie mogłam uwierzyć, że Zayn powiedział mi to co usłyszałam. Uśmiechnął się szeroko i odwrócił się w stronę szkoły. Dalej nie mogłam w to uwierzyć. Nagle się  odwrócił i powiedział.
- Nie zapomnij mi zająć jutro miejsce w ławce obok siebie na matmie. Do jutra :) 
Dźwięk dzwonka przywrócił mnie do rzeczywistości i pobiegłam na lekcję. W klasie Eman już na mnie czekał i zajął mi miejsce obok siebie. Rozpakowując się zauważyłam, że zapomniałam książki do podstaw. W czasie gdy pytałam Emana czy ma książkę pani powiedziała by poszedł po dziennik. W biegu rzucił do mnie:
- Jasne. Jest w plecaku. Wyciąg sobie.
Rozsunęłam plecak i ujrzałam ... 
To be continued

________________________________
Jak myślicie, co CeeCee zobaczyła w plecaku Emana ? Piszcie w komentarzach :)




1 komentarz: