"Szczęściem jednego człowieka jest drugi człowiek.".- Jean-Paul Sartre
Siedziałam w głębokim fotelu wyłożonym
miękkim pufkiem . Z całą pewnością był to mój ulubiony mebel w domu. Mimo jego
wieku i sfastygowanego obicia był tak wygodny, że aż chciało się w nim
przesiadywać godzinami. To jedyna pozostałość po moim ojcu, wyprowadzając się z
mieszkania powiedział dobitnie, że zabiera wszystko do czego przyłożył rękę,
wszytko co przeniósł do tego mieszkania z domu swoich zmarłych rodziców, gdzie
dorastał. Lecz tego starego fotela nie zabrał. Być może dlatego, że za dużo
roboty by z tym było. W końcu fotel był naprawdę duży i przy tym
cholernie ciężki. Tak więc tym oto szczęśliwym trafem mogłam się cieszyć całą
jego miękkością i wygodą. Uśmiechnęłam się pod nosem. Przesunęłam głowę w
stronę okna. Padało. Cienkie, przeźroczyste krople spływały wolno po szybie, co
chwila złączając się z kolejną i opadały szybko by rozchlapać się na parapecie.
Rozłożyłam ręce i przeciągnęłam się. Przełożyłam głowę i ręce przez ramiona
fotelu i spojrzałam na Emanuela wyłożonego na sofie. Leżał z jedną nogą
zwisającą spoza sofy, a drugą trzymał wysoko na oparciu. Co chwila wymachiwał
pilotem by zmienić kanał w telewizji. Co jak co, ale u mnie zawsze czuł się jak
u siebie.
Spojrzał na mnie i z przeciągłym
ziewnięciem powiedział :
- Kurde. Cztery godziny. Cztery bite
godziny zajął nam ten porąbany projekt z geografii! - wykrzyknął.
- No wiem. Ale możemy być z siebie
dumni. Pięć stron A4 i 13 zdjęć. Jeśli pani Thorne nie da nam 6 to się powieszę.
- A ja z tobą Cec.
Właśnie w tym momencie do pokoju
weszła moja mama z dwoma kubkami w rękach. Rozejrzała się po stoliku na którym
piętrzyły się książki, kartki, przybory szkolne nie zostawiając ani odrobiny
przestrzeni. Zsunęła papiery robiąc miejsce na kubki i postawiła je na stole.
- Zrobiłam wam kakao. - powiedziała
ciepło.
- Właśnie skończyliśmy projekt pani
Vinton- powiedział Eman wstając z sofy. Obejrzał się za siebie i zerknął na
zegar ścienny. Było 10 po 20.- Muszę już wracać do domu, zrobiło się późno.
Podszedł do stolika złapał do ręki
kubek i uniósł do ust. Przez chwile patrzyłam jak szybko pracuje jego przełyk,
a gdy skończył odprowadziłam go do drzwi. Na pożegnanie życzył mi dobrej nocy i
miłych snów,a następnie wyszedł. Wróciłam do pokoju i pozbierałam papiery na
projekt do skoroszytu. Musnęłam mamę w policzek i życzyłam jej dobranoc. W
pokoju spakowałam plecak i zmęczona poszłam spać.
*
*
*
Wstałam wcześnie rano. Była godzina
7.00. Wydawało mi się, że zbudził mnie jakiś szelest. Z niepokojem rozejrzałam
się po pokoju. Ogarnęło mnie złe przeczucie, że ktoś mnie obserwuje. Z lękiem
wstałam z łóżka i wyszłam na korytarz. Postanowiłam zajrzeć do pokoju mamy by
sprawdzić niepokojące dźwięki. Mama nadal spała, a więc to nie mogła być ona. Z
przeczuciem, że to tylko moja wyobraźnia płata mi figle wróciłam do pokoju.
Położyłam się spowrotem do łóżka. Nagle jakby ktoś pukał w moje okno. Serce
podeszło mi do gardła. Wachając się podeszłam powoli o drzwi balkonu.
Zastanawiałam się czy przypakiem ich nie otworzyć i nie wyjrzeć na zewnątrz.
Szybko porzuciłam tę myśl. Natychmiast odwróciłam się plecami do balkonu,
postanawiając zbudzić mamę. Lecz nagle znowu ten niepokojący PUK! Ciarki
przeszły mi po plecach. Odwróciłam się i ujrzałam...... roześmianą twarz
Emanuela!
- Wariacie!!!! Co ty tutaj robisz ???
- krzyknęłam do niego.
On ze śmiechem opowiedział:
- Przyszedłem po Ciebie o szkoły.
Postanowiłem zrobić Ci niespodziankę. To otworzysz mi drzwi czy mam sterczeć
jak jakiś kołek.
- Już otwieram, nie gorączkuj się tak.
Szybko się trochę ogarnęłam i
poszliśmy do kuchni na śniadanie.
- Chcesz coś zjeść ? - zapytałam.
Opowiedział:
- Nie dzięki, już jadłem.
Zrobiłam sobie jajka na bekonie. Po
zjedzeniu poinformowałam mamę, że wychodzę do szkoły. Emanuel wziął mnie pod
rękę i wyszliśmy z mieszkania. Szybkim krokiem doszliśmy na stację metra.
Ponieważ Emanuel nie jeździ ze mną metrem nie miał wykupionego biletu, więc
poszłam razem z nim mu go kupić. Kasjerka wydała mu karteczkę i nagle na stację
podjechało metro. W wagonie oparłam głowę o jego ramię, podałam mu jedną ze
słuchawek i zaczęliśmy słuchać smutnych piosenek. Nie minęło kilka chwil, gdy
byliśmy już na miejscu. Dzień w szkole dłużył się niemiłosiernie. Po kilku
lekcjach wyszliśmy na przerwę na boisko, Emanuel cały czas gadał o naszym
projekcie z geografii, za który otrzymaliśmy mocne 4+.
Nagle usłyszeliśmy za nami kroki. To
był Zayn Malik cały w skowronkach :3 Podszedł do nas i odezwał się do Emanuela.
- Czy mogę na chwilę porwać CeeCee ?
Eman spojrzał wymownie na mnie, potem
przeniósł wzrok na Zayna i odburknął:
- No dobra, ale oddaj mi ją dzisiaj.
Poszłam w ślad za Zaynem zostawiając
Emanuela samego. Zayn przerwał tę kłopotliwą ciszę pierwszy.
- Wiesz... nie wiem czy to odpowiednia
chwila i miejsce, ale... no... nie miałabyś ochoty spotkać się ze mną w sobotę?
- No wiesz... chętnie. - powiedziałam,
czując jak wnętrzności przewracają mi się w środku. Nie mogłam uwierzyć, że
Zayn powiedział mi to co usłyszałam. Uśmiechnął się szeroko i odwrócił się w
stronę szkoły. Dalej nie mogłam w to uwierzyć. Nagle się odwrócił i
powiedział.
- Nie zapomnij mi zająć jutro miejsce
w ławce obok siebie na matmie. Do jutra :)
Dźwięk dzwonka przywrócił mnie do
rzeczywistości i pobiegłam na lekcję. W klasie Eman już na mnie czekał i zajął
mi miejsce obok siebie. Rozpakowując się zauważyłam, że zapomniałam książki do
podstaw. W czasie gdy pytałam Emana czy ma książkę pani powiedziała by poszedł
po dziennik. W biegu rzucił do mnie:
- Jasne. Jest w plecaku. Wyciąg sobie.
Rozsunęłam plecak i ujrzałam ...
To be continued
________________________________
Jak myślicie, co CeeCee zobaczyła w plecaku Emana ? Piszcie w komentarzach :)
________________________________
Jak myślicie, co CeeCee zobaczyła w plecaku Emana ? Piszcie w komentarzach :)